Teoria muzyki jest czymś czego bardzo trudno jest mi się nauczyć, bo nie mogę znaleźć jednoznacznych materiałów, a jak się czyta coś co się nie do końca rozumie to łatwo wysnuć błędne wnioski. Ale na studiach często czytało się książki prawie po omacku, bo podręczniki akademickie raczej nie były przejrzyste, więc usystematyzuję po mojemu. Może ktoś ma podobną głowę. Przede wszystkim mamy skale, gamy i modusy... Mówi się o skali jako zestawie dźwięków ale tak naprawdę muzyka nie składa się z dźwięków tylko interwałów pomiędzy nimi. To właśnie odległości pomiędzy dźwiękami (i oczywiście ich długości) powodują, że melodia jest odbierana tak a nie inaczej. Jak wybierzmy odpowiedni dźwięk bazowy dla skali to możemy utworzyć gamę. Dźwięki ze skali gamy C-dur to te same dźwięki co a-moll (harmonicznej, bo jest więcej niż jedna) tylko początek i koniec jest gdzie indziej. Skreśliłem żeby uwypuklić fakt, że w anglojęzycznej literaturze większość ludzi pisze po prostu skala. Skale można pr...
Jak dorastałem wraz z cyfrowym światem to była moda na realistyczne symulacje samochodowe. Ostatnio poznałem dużo gier typu FPS i chyba te są już najdojrzalsze. W przeciwieństwie opisywanej wcześniej Team Fortress 2 gdzie chodziło przede wszystkim o to, żeby się dobrze bawić i aby rozgrywka była wyważona, twórcy Day of Defeat skupili się na historycznej atmosferze . Grając na mapie Avalanche trudno oprzeć się wrażeniu, że niemiecka strona ma trochę łatwiej i od drużyny alianckiej, więc lepiej przenieść ciut mocniejszych zawodników na nieuprzywielejowaną stronę. Umiejętność poruszania się, a także nie rzucania się w oczy jest kluczowa. Wiele razy miałem tak, że zginąłem z rąk przeciwnika, który stanął gdzieś przy krzakach lub leżał w cieniu. Alianci nie dość, że muszą iść pod górę to jeszcze mają tylko jedno dojście do fontanny, która jest jedynym punktem, którego zajmuje we dwóch żołnierzy i najcięższe walki zawsze odbywają się właśnie tam. Jeśli której...
Śro 27 VII – Szybki Kolektyw Muzyczny Cocodraże to zespół z innej bajki. Pomimo, że występ odbywał się przy niesprzyjającej (podobno już wszystkie imiesłowy z nie można pisać oddzielnie jednak ja wolę starą pisownię) aurze, bardzo mi się spodobał rozbawiając momentami do łez. Polecam. Następnie na scenę wyszło Pink Freud . Tu pogoda była już nieco lepsza. Sam zespół mi już znany, zarówno z wywiadu w radio z czasów płyty Sorry Music Polska jak i openera, jednak nigdy nie przesłuchałem żadnej ich płyty w całości. Nienudny jazz, trochę improwizacji ale bez szaleństw ;). Dla ułatwienia zapoznania się twórczością zespołu zarzucam coverem Come as You Are . Sam pomysł koncertu przy torach był całkiem niezły. Jedna SKMka nawet jakby zatrzymała się na chwilę. Pociągi nie przeszkadzały. Brakowało tylko trochę lepszej pogody.
Komentarze