Jak dorastałem wraz z cyfrowym światem to była moda na realistyczne symulacje samochodowe. Ostatnio poznałem dużo gier typu FPS i chyba te są już najdojrzalsze. W przeciwieństwie opisywanej wcześniej Team Fortress 2 gdzie chodziło przede wszystkim o to, żeby się dobrze bawić i aby rozgrywka była wyważona, twórcy Day of Defeat skupili się na historycznej atmosferze . Grając na mapie Avalanche trudno oprzeć się wrażeniu, że niemiecka strona ma trochę łatwiej i od drużyny alianckiej, więc lepiej przenieść ciut mocniejszych zawodników na nieuprzywielejowaną stronę. Umiejętność poruszania się, a także nie rzucania się w oczy jest kluczowa. Wiele razy miałem tak, że zginąłem z rąk przeciwnika, który stanął gdzieś przy krzakach lub leżał w cieniu. Alianci nie dość, że muszą iść pod górę to jeszcze mają tylko jedno dojście do fontanny, która jest jedynym punktem, którego zajmuje we dwóch żołnierzy i najcięższe walki zawsze odbywają się właśnie tam. Jeśli której...
Komentarze