Tutaj był mój kochany muzyczny dziennik lub jeszcze jest ale pewnie zaraz zniknie. Chociaż ekipa obiecuje, że zrobi niczym feniks z popiołów super nowe blogi muzyczne to po 2 latach myslę, że nie mam co czekać. Wpisy te dla mnie są wartościowe i źle by mi było jakby szlag je trafił. Dlatego są tu i można je sobie poczytać. Trochę też może dopiszę po latach jakiś komentarzy do tego co wtedy myślałem i co teraz o tym myślę. Nowych wpisów też trochę wrzucę, oczywiście już bez #lastfm
Sob 6 XI – Strachy Na Lachy, Hurt Hurt zaskoczył mnie punk-rockowym stylem i dużą ilością energii. Wprawdzie człowiek ma wrażenie, że co drugi riff bazuje na jakimś znanym utworze, jednak ich aranażacje bardzo mi pasują. Dużo ciekawsze niż ich płytowe odpowiedniki. Sposób w jaki zagrali utwór Załoga G mega mnie rozbawił. Nie do końca rozumiałem ideę misiów z reklamy żelek (choć fajnie to wyglądało) to gdy zaczęli śpiewać Serki Diatetyczne czekałem aż na scenę wbiegnie mały głód, zawiodłem się ;-). Strachy Na Lachy , też dobrze zagrały, jednak nie wiem czemu, może z wbudowanej przekory, a może nieco innego tego dnia nastroju bardziej polubiłem pierwszy występ. Z tego co zrozumiałem to zespół grał na głodnego. Siłą tego zespołu są bardzo poetyckie teksty, które wyróżniają zespół na tle innych wykonawców. Strasznie podobała mi się gra basisty. Dużo ludzi tańczyło, nie tylko na balkonie ale także przy toalecie. W powietrzu latali ludzie w butach po kolana jak i boso. Fajnym posunięcie
Komentarze