Posty

Wyświetlanie postów z 2010

Zapomniane L'Âme Immortelle

Ostatnio przypomniałem sobie o  L'Âme Immortelle . Zespół polubiłem jeszcze w czasach, w których nie można było sobie przysłuchać każdego utworu muzycznego z youtube na żądanie (chociaż w tym przypadku nie wszystko jest na YT) i wtedy nie miałem możliwości mu się przyjrzeć. W skrócie można ich opisać jako połączenie gotyckiego wizerunku, mieszanki metalu/rocka oraz muzyki elektronicznej.  Zespół zaistniał w telewizji muzycznej głównie dzięki utworom  Fallen Angel  oraz  5 Jahre , nie można również zapomnieć o  Brennende Liebe , w którym dodali kolorów do brzmienia Oomph!.  Wszystko mi się podoba dopóki zespół nie ucieknie za mocno w elektronikę. Takie utwory jak  Phönix , pełne kontrastów i nostalgii cieszą mnie za każdym odsłuchaniem. Choć czasami zastanawia mnie czy nie wszystko będzie fajne pod warunkiem, że Sonja do tego zaśpiewa. A to jakiś fortepian, a może do tego podkład w stylu electro i lecim :P o tym, że jutro nie ma sensu. Zespół jest niby dalej aktywny i w ciągu

,,Lady Marcell'' czy Julia Gaga?

Czw 18 XI – Julia Marcell ,,Lady Marcell'' zapisane jest w cudzysłowiu, gdyż  wroszek  zastrzegła sobie prawa do tego pomysłu. Tytuł wziął się z tego, iż jako jeden z ostatnich utworów pojawił się cover (sic!)  Lady Gaga , ponoć była to totalna improwizacja, uważam, że bardzo udana. Zajęliśmy miejsca totalnie w kącie na balkonie tak aby jak najwięcej widzieć. Tym razem nie było krzesełek. O komponowaniu na fortepian/pianino mam mniej niż blade pojęcie. Pierwszy raz miałem okazję dokładnie się przyjrzeć jak taką muzykę gra się na klawiszach.  Julia wystąpiła w trzyosobowej wariacji swojego zespołu. MIeliśmy perkusję i potrójny zestaw klawiszy (Izolda grała na dwa instrumenty). Na pierwszy ogień poszło  Twin Heart  i niestety trochę szkoda, ta niezwykle ważna dla mnie piosenka, została wykorzystana na zestrojenie się zespołu. Jak na Julię, piosenkarka mówiła strasznie mało. Oprócz opublikowanych na płytach, czyli długogrającej  It Might Like You  oraz epki  Storm ), zespół zagrał

Mój pierwszy koncert

Podobno pierwszego razu się nie zapomina. Ja z festiwalu z 1996 roku, a miałem wtedy 11 lat, pamiętam niewiele. Na imprezę zabrał mnie wujek z ciocią. Wtedy cieszyłem się głównie na to, że będę uczestniczył w jakimś dużym wydarzeniu, a nie koniecznie dlatego, iż jest to festiwal. Podobało mi się to co zagrała  Edyta Bartosiewicz , chociaż nie wiem jakie były to utwory. Artystka strasznie szybko uciekła ze sceny. O  Deep Forest , mogę powiedzieć tylko tyle, że fajne dzwoneczki mieli, że było egzotycznie itd. Ludzie przede mną wyraźnie przyszli na  La Bouche . Zdjęli koszulki i okryli się amerykańską flagą, co zespół zauważył, aż ze sceny.

Niedźwiadki Danio

Sob 6 XI – Strachy Na Lachy, Hurt Hurt  zaskoczył mnie punk-rockowym stylem i dużą ilością energii. Wprawdzie człowiek ma wrażenie, że co drugi riff bazuje na jakimś znanym utworze, jednak ich aranażacje bardzo mi pasują. Dużo ciekawsze niż ich płytowe odpowiedniki. Sposób w jaki zagrali utwór  Załoga G  mega mnie rozbawił. Nie do końca rozumiałem ideę misiów z reklamy żelek (choć fajnie to wyglądało) to gdy zaczęli śpiewać  Serki Diatetyczne  czekałem aż na scenę wbiegnie mały głód, zawiodłem się ;-). Strachy Na Lachy , też dobrze zagrały, jednak nie wiem czemu, może z wbudowanej przekory, a może nieco innego tego dnia nastroju bardziej polubiłem pierwszy występ. Z tego co zrozumiałem to zespół grał na głodnego. Siłą tego zespołu są bardzo poetyckie teksty, które wyróżniają zespół na tle innych wykonawców. Strasznie podobała mi się gra basisty. Dużo ludzi tańczyło, nie tylko na balkonie ale także przy toalecie. W powietrzu latali ludzie w butach po kolana jak i boso. Fajnym posunięcie

Namaluuuuję... Ci koncercik

Sun 31 Oct – BUDYN zagra i pospiewa w LALALA Nie bardzo wiedziałem czego się spodziewać po koncercie w LALA.  Budyń  wystąpił tam solo ze swoją gitarą. Na początku dosyć mnie zszokował wizerunek sceniczny artysty i nawet przez moment zacząłem się zastanawiać czy dlatego wyjście zostało zastawione ;-).  Występ rozpoczął się od wytłumaczenia jak Jacek łączy style  happy hardcore  oraz  emo . Z resztą o każdej piosence coś opowiedział. Budyń potrafił też w połowie piosenki przerwać, żeby coś dopowiedzieć np. Włanczać! Tam gdzie ja się wychowałem mówi się włanczać i ch... mnie to obchodzi, że są wyłączniki. Generalnie i tak chodzi o to, żeby nie było ciemno. Takich mini dygresji było kilka, nie przytaczam tu wszystkich, bo to jednak dziennik muzyczny, ale mam zapisane kilka ciekawszych. Jak sam się przyznał, artysta gra technicznie mało starannie, ale zna sporo  cyrkowych trików  i to również jego słowa. W ogóle to nie przeszkadza w odbiorze muzyki. Ja wyszedłem całkiem usatysfakcjonowany

Mój zachwyt nad Letters From Silence

Pierwszy raz usłyszałem  Letters From Silence  na openerze, dziś zespół pojawił się w audycji Radiowej Trójki. Jest to duet wart uwagi komponujący spokojną, choć zdecydowanie nie nudną, muzykę. Grają na dwie gitary, akustyczną i elektryczną. Ja osobiście bardzo lubię dźwięki wydawane przez tą pierwszą. Jak coś wokal też jest. Zespół pozwala ściągnąć epkę ze swojego profilu na  Myspace  i samemu ocenić. U mnie szybko pojawiła się w ulubionych,

Słuchałem dziś Florence and The Machine

Słuchałem dziś płyty  Lungs  grupy  Florence + The Machine.  Nie byłoby w tym nic wartego wspominania, gdyby nie to, że miałem dostęp do tej płyty już kilka miesięcy temu nie zrobiła na mnie zbyt mocnego wrażenia. Wyjątkiem była nieśmiertelna i pełna energii piosenka  Drumming Song , która znalazła się na mojej osobistej liście kompozycji wszechczasów. Jednak cała płyta wydała mi się mało ciekawa. Dziś jednak z przyjemnością przesłuchałem cały album. Nagle utwory stały się jakby bardziej złożone i lepiej rozplanowane. To ciekawe, że czasami tak jest, że człowiek po czasie przekonuje się do czegoś, co wcześniej mu się nie podobało.

Miłe zaskoczenie, jednak za długo nie wytrzymałem

Sun 19 Sep – Chopin // Polska / The Cours Naprawdę nie chciało mi się iść ale usłyszawszy: Idź Pan, Sławek Jakskułke będzie! Jakoś się przełamałem. Na wspomnianego artystę jednak nie zdążyłem. Zaliczyłem stały występ na dworcu PKP w Gdyni, raczej z sentymentu z czasów liceum niż muzycznych potrzeb. Wspominam o tym, gdyż zawsze jak ledwo żywy pchałem się tamtędy do szkoły i ta muzyka na dworcu była dla mnie jakby stałym elementem krajobrazu. Nie spodziewałem niczego ciekawego. Właściwie to miał być to jeszcze jeden darmowy koncert. Pogadałem sobie chwilę z załogą żaglowca, poznawszy liczebność załogi, trasę pływania itd., wziąłem się za słuchanie.  L.U.C  naprawdę mnie zaskoczył. Spodziewałem jeszcze jednego rapowanego występu z muzyką klasyczną w tle, ale głównie z powodu mojej ignorancji w stosunku do tego artysty (nie gniewaj się Łukasz). W rzeczywistości było zjawisko składające się z komputera, kontrabasu i żywej perkusji. Muzyka klasyczna pełniła funkcję sampli (głównie 2-3s fragm

Pad Brapad

Tue 7 Sep – Jazz Travel Festival: Pad Brapad Nie wiem czemu ale pomyliłem dzień koncertu. I chyba dobrze bo pewnie uznałbym, że mi nie pasuje i bym zrezygnował. Grupa  Pad Brapad  potrząsnęła znaną raczej ze spokojnych występów Versalką.  Zespół do swojej muzyki wprowadza brzmienia  hip-hop owe, momentami również z perkusją charakterystyczną dla muzyki klubowej, a na płycie doszukałem się także nawiązań do  rock a. To wszystko brzmi razem bardzo oryginalnie i wbrew pozorom wcale się nie gryzie z akustycznymi instrumentami (skrzypce, altówka, kontrabas i perkusja, która wcale nie leci z syntezatora). Zdarzało mi się słyszeć muzykę, którą nazwę umownie ludową, przenikającą do muzyki rozrywkowej ale odwrotnie był to mój pierwszy raz. Przy tej muzyce trudno ustać w miejscu, dlatego stopniowo pod sceną było coraz mniej krzeseł, a coraz więcej szalejących ludzi. Miliona razy bardziej chciałbym usłyszeć na weselu coś takiego niż będący już klasyką polskiej zabawy utworu  jesteś szalona . Zesp

Electro i Chillout

Jeśli pamięta ktoś przeróbkę filmu O Adolfie Hitlerze, który jest wściekły, ponieważ nigdzie w Sopocie nie grają porządnego  electro  to powiem tylko, że w papryce można było sobie posłuchać supportu  Adre'N'Alin .  Później dołączyła reszta zespołu i już znane mi brzmienie, które poznałem na jednym z festiwali All About Freedom. Jednak tu było dużo lepiej, gdyż wszystko było wyraźnie słychać, a kanapy-- były i nie trzeba było się męczyć. Już po drugim utworze mnie totalnie pochłonęła mnie muzyczna podróż i ocknąłem się dopiero po koncercie.  A co tam, skomentuję od razu płytkę, którą promuje zespół czyli  Cargo . Album pobrałem sobie za niecałe 8zł w formacie flac czyli tak jak wolę. Jest tam mnóstwo ciekawych dźwięków, w jednym utworze nawet pada deszcz. Produkt fajny już od pierwszego utworu. Charakterystyczne dla zespołu instrumenty i mroczny klimat. Jednocześnie mnie odpręża i pobudza. Najlepiej smakuje wieczorem. Biorąc pod uwagę to że w ciągu dnia przesłuchałem ją kilka r

NIeco inny koncert

Sun 29 Aug – TOUR DE MARS Zespół dosyć mocno mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się instrumentalnego koncertu. Nie spodziewałem się też trąbki. Była to ciekawa odskocznia od świata przepełnionego rockiem i wybijającego się na tle instrumentów wokalu. Momentami było ciut sennie, czasami czułem się porwany przez wir utworu. Można było wyraźnie usłyszeć wszystkie instrumenty nie licząc kilku momentów gdzie trąbka zagłuszyła gitarę. W ogóle to było ciut za głośno jak na tak mały klub. Mam nadzieję, że epka, której wydanie zostało zapowiedziane w trakcie występu, będzie dostępna w jakiejś przyjaznej cenie gdyż chętnie słuchałbym tego typu muzyki w pracy. Coraz krótsze te moje wpisy, rozleniwiam się.

Świetni artyści towarzyszący.

Sob 21 VIII – Możdżer+ Niby był to koncert Możdżera ale tak naprawdę to, najważniejsi byli goście. Marcus Miller Band i cuda na basie. Motion Trio czyli jak zagrać na akordeonie i wprowadzić klimat muzyki klubowej... Nikt nie zamierzał ograniczać się do klasyki. Pojawiły się takie utwory jak House of the Rising Sun czy RollerCoaster, chociaż najżywszą reakcję zaobserwowałem na Smells Like Teen Spirit. Szkoda tylko, że ludzie ciągle się przepychali i wyzywali nawzajem. Dawno nie słyszałem tylko wulgaryzmów z ust dorosłych ludzi. Wizualizacje przycianały, a jednym telebimie ostentacyjnie palił się błękitny kwadrat. Strona techniczna trochę kulała ale dobór artystów i utworów był bardzo ciekawy.

Promocje :D

Śro 18 VIII – ESK 2016 Katowice - Miasto Ogrodów Padało. Nie udało mi się zajechać na 16 więc recenzji występu Biffa i IOWA Super Soccer nie będzie.  The Complainer & The Complainers  grają muzykę mocno eksperymentalną. Dwie perkusje grały na raz , było słychać też smyczek i klawisze oraz czasami (jak reszta przestała grać) jakąś gitarę (były dwie). Samo zachowanie zespołu na scenie było raczej nietypowe. Wszystko dopełniły  piłki plażowe rzucone w publiczność  (takie o średnicy jednego metra), co niesamowicie mnie zaskoczyło.  Okazuje się, że  Czesław Śpiewa  jest mało znanym artystą w Sopocie, gdyż minąłem go w restauracji koło klubu70 i kompletnie nikt mu nie przeszkadzał. O ile płyty znam praktycznie na pamięć tak zespół widziałem po raz pierwszy. Grupa jest bardzo zjawiskowa. Zarówno ubiór wszystkich występujących jak i instrumenty rzucały się w oczy. Gitarzysta miał malutką replikę fendera. Kilka wykonań było bardzo ciekawych np.  Not The First, Not The Last One . Niestety je

Na pewno świeżo :D

Sob 17 VII – Kawałek Kulki Decyzję wyjścia na koncert podjąłem dosyć spontanicznie i nie sprawdzając zespołu (żadna nowość u mnie). Półgodzinna obsuwa to już chyba standard w Papryce, pewnie dlatego publiczność zeszła się dopiero na 20.39. Jedna Pani wzięła sobie nawet na ten czas oczekiwania książkę i następnym razem chyba też tak zrobię. A teraz o samym koncercie. Było Folkowo-funkowo-rockowo, gitara trochę za głośno grała, na szczęście tylko przez pół koncertu, później można było usłyszeć np. skrzypce czy klawisze. Teksty zespołu są dosyć specyficzne i warto się z nimi zapoznać. Cały koncert został przeprowadzony w luźnej atmosferze, która sprawiła, że zespołu nie dało się nie polubić. Zespół wnosi też trochę świeżości do nieco przegitarowanej współczesnej muzyki.

To, że Cię nie gonią znaczy, że masz stać.

Wto 6 VII – Muchy Ponieważ wybrałem innych wykonawców na openerze nie odniosę się do koncertu na Main stage. A w sumie fajnie porównać by było muchy na scenie na 30 soób i taką która pomieści ich dużo dużo więcej. No cóż, było ostro. Panie pewnie doceniły zdjętą przez basistę koszulkę. Nie wiem czym byłby koncert much bez utworu  Rekwizyty . Nie zabrakło również piosenki  Galanteria , o której dalej twierdzę, że fajniej wyszła na płycie. To już mój trzeci koncert Much w tym roku. :D

Mój opener 2-4 lipca

Czw 1 VII – Heineken Open'er Festival 2010 To były ciekawe 3 dni, zwłaszcza, że to mój pierwszy raz na openerze. Potwierdzam, że warto przynajmniej zobaczyć samo zjawisko jakim jest festiwal. Praktycznie cały dzień festiwalu spędziłem na scenie głównej, a więc  Lao Che ,  Mandio Diao , Massive Attack i Empire of The Sun. Postałem sobie chwilę na Grace Jones i odwiedziłem namiot Fendera, gdzie można było potestować sobie gitary i piece do nich. Chyba czeka mnie wymiana gitary akustycznej na elektryczną :D.  Ze wszystkich koncertów najbardziej spodobała mi się muzyka  Massive Attack . Wizualizacje sprawiły, że koncert zmieniał się w jakąś taką jakby opowieść. Nagłówki z gazet i różne polityczne hasła dosyć mnie zdziwiły ale głównie dlatego, że były w języku polskim. Sama muzyka jest dosyć znana i chyba nie muszę jej przedstawiać.  Empire of the Sun  dał ciekawy ale przede wszystkim wesoły koncert. Głównie urzekł mnie wizualizacjom, które skojarzyły mi się z graffiti art  Dode .

Ostre eksperymenty.

Pia 18 VI – 4. All About Freedom Festiwal: Caribou, Kamp Po raz kolejny szedłem na koncert kompletnie w ciemno.. Zespół  Kamp!  był przezabawny. Momentami grali bardzo poważnie, żeby po chwili zaskoczyć gdzieś w połowie piosenki i całkowicie zmienić jej wizerunek. Ważne był też sposób w jaki grali albo to, że czasem jeden z członków zespołu przerwał sobie aby móc potańczyć do swojej muzyki. Mi zdarzało się śmiać w trakcie tych utworów i za to muszę podziękować zespołowi. Caribou  grał z kolei tak zwana muzykę eksperymentalną. Mieszali gatunki, dużo ezabawz instrumentami perkusyjnymi i ich syntezatorami. No i te utwory na końcu. Po prostu wbija w ziemię.

Zabrakło publiczności

Pia 11 VI – Max Weber, Saluminesia Pomimo, że obie grupy reprezentowały całkiem niezłą muzykę, choć mi do gustu dużo bardziej przypadł Max Weber, nie było ludzi. Pochopnie zwaliłem to sesję. Ale nie widziałem też plakatów, może dlatego, że już nie studiuję. Zerwana struna na basie, potem uszkodzona gitara. W końcu zespół grał na siedząco i z pożyczonym basem. To był bardzo nietypowy koncert. Ale nadal było dużo rockowej energii i warto było wpaść.

Lęk przed lataniem

Nie 25 IV – Julia Marcell Na koncercie nie było pełnego zespołu, a jedynie Julia Marcell i Anna Prokopczuk. Ze względu na obecność krzeseł wybrałem trzeci rząd. Otóż julia weszła scenę i jakby niezgrabnie zaczęła pierwszy utwór ale panie szybko się rozkręciły. Ze względu na to, że panie grały we dwie Julia ledwo nadążała z graniem partii skrzypiec (przeważnie używanych jak gitara) i klawiszy. Chyba, żaden wykonawca żartuje tyle w trakcie wykonywania utworów. (z pamięci) ,,Ania nie rób drugi raz Sopotu'' ,,- Ona jest takim nałogowcem, że nie wytrzyma całego koncertu bez papierosa, wróci za dwa utwory. (z widowni) - W Uchu można palić na scenie.'' ,,Wyobraźcie sobie mięsisty taneczny beat w tym kawałku.'' Aura która pojawia się wokół występów Julii jest jakaś taka wyjątkowa. To coś czego nie da się zamknąć na żadnym nośniku. Kontakt z publicznością to jest coś czego nie widziałem nigdzie indziej. Żarty wyglądały na spontaniczne, zwłaszcza gdy Julia Demon