Z punkofunka w jazz


Cocodraże to zespół z innej bajki. Pomimo, że występ odbywał się przy niesprzyjającej (podobno już wszystkie imiesłowy z nie można pisać oddzielnie jednak ja wolę starą pisownię) aurze, bardzo mi się spodobał rozbawiając momentami do łez. Polecam.
 



Następnie na scenę wyszło Pink Freud. Tu pogoda była już nieco lepsza. Sam zespół mi już znany, zarówno z wywiadu w radio z czasów płyty Sorry Music Polska jak i openera, jednak nigdy nie przesłuchałem żadnej ich płyty w całości. Nienudny jazz, trochę improwizacji ale bez szaleństw ;). Dla ułatwienia zapoznania się twórczością zespołu zarzucam coverem Come as You Are

 

Sam pomysł koncertu przy torach był całkiem niezły. Jedna SKMka nawet jakby zatrzymała się na chwilę. Pociągi nie przeszkadzały. Brakowało tylko trochę lepszej pogody.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przeniesienie mojego lastfm żurnala

Niedźwiadki Danio