Tu będzie recenzja

Heineken Open'er Festival 2012

Brak możliwości robienia draftów sprawia, że będę pisał inkrementacyjnie.

Dzień 1
Byłem tego dnia też: The Kills,Yeasayer

Björk występ zapowiadał się całkiem fajnie ale uznałem, że jednak bardziej zależy mi na Gogol Bordello. Rewelacyjne aranżacje i łączenie wielu stylów. Artysta przedstawia się jako gypsy punk i myślę, że nieźle oddaje to klimat . Jest to artysta raczej koncertowy,jeden z najbardziej energetycznych koncertów openera. Nie należę do osób tanecznych ale na tym koncercie trudne było pozostanie bez ruchu. Niepotrzebnie tylko wymyślił na poczekaniu polskie pochodzenie artystów. 



Bardzo ciekawym zaskoczeniem był dla mnie New Order. Pomimo iż zespół ma on przeszło 30 lat to w ich kompozycjach nie było słychać znaku czasu. 

Orbital wiadomo, że gra fajnie. Głównie czekałem na utwór Halcyon on and on, który jest pewnego rodzaju wizytówką grupy. Troszkę go za szybko go puścili i troszkę za bardzo pozmieniali. Głupio się przyznać ale to jedyny ich utwór jaki znam. Leciał na końcu drugiej części Mortal Kombat oraz w pewnych kręgach kultowego Hackers z jedną z moich ulubionych ról Angeliny Jolie. W Właściwie to lubię tylko dwa filmy w których gra: ten wspomniany i Life or Something. 



Jacaszek jest niewątpliwie jednym z tych artystów na którego szedłem be z ryzyka. Subtelny mrok i duża melodyjność są charakterystyczne dla tego wykonawcy. A wszystko dzięki temu, że poprzesuwali wszystko w ALTER SPACE. 

 

Enchanted Hunters to seria krótkich piosenek. Nawet nie wiem kiedy skończyli. 

Dzień 2
Kapela ze wsi Warszawa to był dla mnie pewniak siedziałem już na próbie. Zagrali te same utwory co zawsze plus kilka z nowej płyty Nord jednak ciężko powiedzieć czy wnoszą coś one nowego. Należy też pamiętać o tym, ze folkowe brzmienie jest tylko stylizacją i nie brzmiały tak oryginalne utwory. Bardzo dobrze to słychać gdy zespół puści jakieś archiwalne nagranie z czasu gdy jeździli po różnych miejscach i zbierali materiały. Myślę, że oni są z jednym z tych zespołów, które znane są za granicą bardziej niż w Polsce. Jako ciekawostkę podam, że Jack Wall zaprosił ich do nagrywania bardzo dopracowanej pod względem muzycznym gry Myst IV.


Inicjatywy Penderecki // Greenwood nie rozumiem. Gdy wychodziłem dźwięki przypominały ścieżkę dźwiękową do całkiem nieźle siekanego horroru. Jak dla mnie trochę za mocno nagłośnili. Muzyka klasyczna to nie rock, żeby ją z kolumny wyrywało. Próbując dostać się do tych utworów nieco utwierdziłem się w hipotezie, że było po prostu zbyt głośno.

W alterze był Krojc. Nie do końca wiedziałem czego się spodziewać po muzyku z Lao Che. To było dziwne doświadczenie ponieważ początek przypominał mi opowieści chorych na amuzję, przechodząc stopniowo w coraz bardziej melodyjne dźwięki, szkoda, że gdy było już całkiem fajnie występ się skończył.

Nigdy więcej :P. Na Major Lazer było po drodze i główną zaletą tego koncertu było to, że przypomniałem sobie co to jest dancehall. Mam wrażenie, że zagrali jedną długą piosenkę, gdyż po wyjściu z The Maccabees nie słyszałem różnicy pomiędzy tym co było wcześniej. I nie było by w tym nic złego bo przecież nie wszystko mu się się wszystkim podobać ale oni zakłócali występ Kari Amirian. Zwłaszcza było to uciążliwe gdy wokalistka próbowała coś powiedzieć. A koncert był całkiem ciekawy. Trudno uniknąć porównań dokonań muzycznych młodej wokalistki do Julii Marcell ale tematyka piosenek jest tu nieco inna bardziej eteryczna. Z

Justice to klasa sama w sobie ale nie grali jakoś tak super rewealyjnie abym nie dał sięzabrać na Sigur Ros.

Sigur Rós fizycznie obecne nie było ale w Alter Kinie mogliśmy obejrzeć film z ich udziałem. W zeszłych latach filmy były wyświetlane również w Alter Space w tym roku zrobiono inaczej. Mam nadzieję, że grupa z zimnych krajów trafi w postaci materialnej, na któregoś openera. Ostatni raz byli w 2006 roku.

Dzień 3
Nosowska dała całkie miły twórczość. Jej występ był bliżej tego co lubię, bez elektronicznych wstawek itd. czyli tego czego nie lubię w nowym hey. Franz Ferdinand to arysta, po którym nie spodziewałem się zawiele dobrego. Jednak muzyk z przerażającą fryzurą kojarzącą mi się z latami 80tymi zabrzmiał na scenie bardzo dobrze. Nie pamiętam już co grało Sinusoidal ale chciałem o tym napisać więc pewnie było fajne. Nieco zawiódł mnie występem M83 ale to mogła być moja wina gdyż na The SaintboxKlezmafourThe Cardigans byłem zbyt zmęczony aby słuchać czegokolwiek.

Nie zawitałem również Julia Marcell ale biorąc pod uwagę ilość jej koncertów, które zaliczyłem, moja obecność byłaby czystą formalnością.


Dzień 4

Początkowo wydawało mi się, że Świetliki nie pasują do Openera ale jak się okazuje troszkę się pomyliłem. Zapowiedzi przy co drugiej piosence, że już kończą i ogólna maniera recytującego nadały nieznany mi dotąd klimat. Z resztą zaczynał od piosenki z deszczem w tekście i tak mu się marzyło aby padało i jeśli jakieś pretensje to do niego... i faktycznie masakrycznie lało. Niestety spoosób wykonania Nieprzysiadalności był taki jakby się gdzieś śpieszyli, reszta koncertu ok.

Mumford & Sons to dobry zespół ale totalnie tej muzyki nie czuję, widać to wymaga jakiś gruczołów, których mi brakuje. W każdym razie nie widziałem zawiedzionych kobiet, nie było też skostniałych melodii .

Bat for Lashes to był zespół na który szedłem w ciemno. Friendly FiresThe xxBrygada KryzysSBTRKTInstrumenti

Słucham sobie teraz w domu [The Mars Volta] i jestem trochę zły. Tak jak mi sie wydawało niepotrzebnie uciekliśmy z koncertu bo byliśmy za blisko. Z płyty zespół brzmi rewelacyjnie i tak jak w zeszłym roku wkurzałem się na siebie o deadmau5a tak w tym roku powinienem był odłączyć się od ekipy i usiąść dwa razy dalej od głośników na tym właśnie koncercie. 

 

Inne

To co mi strasznie dużo nerwów napsuło to używanie kart payPass. W tym roku postanowiły w stosunku do poprzedniego nie działać - Błąd łączności. Nie wiem może to wina tego, że z Przepłaconej BzWBK przerzuciłem się na kredytówkę Pekao, który jest chyba jednym z gorszych banków, a może to wina rozstawienia anten (MasterCart miał kilka terminali centralnych i po kilka klienckich na każdym stoisku). Teorie były różne... Efekt był taki, że wyjątkowo intensywnie wszyscy używali bonów papierowych.

Na festiwalu dominowały dwa zapachy unoszącego się z błota aromatu obornika oraz palonej trawy. Z resztą jak już przy temacie palenia jesteśmy to nawet obsługa nie respektowała zakazu palenia w namiocie. O ile o deszcz ciężko się czepiać tak regulamin festiwalu powinien być przestrzegany.

W tym roku (w porównaniu do poprzedniego) dużo normalniej było na scenie main. Nie zmieniała się co chwilę głośność ani balans kanałów.



Przesunięcie sceny dla talentów zmieniło dwie rzeczy. Nie dało się już przy niej leżeć i aby sobie spokojnie posłuchać trzeba było się położyć w tencie, gdzie w trakcie przerw świetnie było słychać tą scenę. Z drugiej strony umieszczenie jej przy jednym z większych wodopojów przysporzyło sporo piwoszy. Część z nich na pewno poszerzyła swoje horyzonty.


Zespoły, które ja bym zaprosił na openera: Juno ReactorRadio BagdadFlorence + the MachineAFIIAMXSaltillo Irfan

Recenzja powstawałą bardzo małymi kroczkami. Kończyłem ją w paźdźierniku więc może być trochę bałagan.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przeniesienie mojego lastfm żurnala

Niedźwiadki Danio